Niziny

Dobra, to co porponujesz? - spytał się Thelos Morfeusza.

- Zaatakować póki jest zajęty jedzeniem.. - Powiedział po chwili namysłu.

Atakujemy jednocześnie z dwóch stron, będzie zdezorientowany dzięki temu. - dodał po chwili Thelos.

Morfeusz podszedł ostrożnie tygrysa wyjmując lśniący miecz i rzucił się na niego z zamiarem podcięcia gardła. Jednak tygrys nie był głupi odskoczył szybko i zaczął biegać wokół obydwu podróżujących na koniec rzucając się na Thelosa gryząc pancerz.

Gdy tygrys miał uderzyć łapą Thelosa, ten zdołał się obronić Tarczą. Ten szybko odskoczył, na tyle że Thelos jedynie wstał nie trafiając w Tygrysa. Gdy zwierz znów się na niego rzucił, nie zdołał się obronić i drapieżnik wgryzł mu się w lewą rękę, mimowolnie puszczając tarczę z bólu. [Thelos -4 PŻ]

Akka rzucił się na Tygrysa z wrzaskiem. Tygrys szybko się odwrócił i Morfeusz nie trafił w kark, gdzie chciał to zrobić, lecz przeszył go u boku. Tygrys jękną i osunął się. Leżąc oddychał jeszcze.

Thelos podniósł się i podszedł do tygrysa. Chwilę stałi patrzył na niego. Potem wbił mu miecz w kark.

Tygrys zdechł. Był tak poszarpany, że jego skóra nie nadawała się do użycia.

Papkis wyciągnął miecz i usiadł na ziemi. Spojrzał na Morfeusza i powiedział:
Dzięki, gdyby nie ty, to już byłbym zwykłą zabawką dla tego tygrysa. - gdy skończył mówić, zaczął oglądać ranną rękę.

- Musimy sobie pomagać. - Powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy. - Trzeba opatrzyć Ci rękę.

Bywało już gorzej. - stwierdził Thelos i rozejrzał się wokół za jakimiś ziołami leczniczymi - Znasz się może na opatrywaniu ran? - spytał się Morfeusza.

- Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia jak to robić.. Przedrzyjmy się jak najszybciej przez te przeklęte niziny i znajdźmy jakieś miasto, tam będziemy mogli Cię profesionalnie opatrzeć.

Musi mi teraz wystarczyć jakiś prowizoryczny opatrunek. - powiedział Thelos i dodał - Mamy konkretną misję do wykonania.

- Ruszajmy.

/extractor/

Dwójka towarzyszy w czasie walki znalazła się w niezbyt ciekawym położeniu. Drogę powrotną zagradzała im grupa niedźwiedzi, przy kopalni stali wikingowie, z trzeciej strony mieli drogę wprost na miasto wikingów, a zostawała im droga w stronę czegoś co przypominało z daleka wielką górę gruzów.