Świątynia

- Mogę spowiadać ludzi do jutra. Myślę, że to nie jest trudne, a poza tym powinienem każdego zajęcia spróbować po trochu i sprawdzić w czym jestem najlepszy.

- No cóż... Jeśli chcesz to dlaczego nie.

Aizen poszedł do miejsca gdzie ludzie byli spowiadani i czekał na pierwszych grzeszników. "Łatwizna. Wysłuchać grzechów, dać pokutę i odpuścić grzechy. Tyle wystatarczy." rzekł sobie w myślach.

Aizen strasznie się zanudzał, gdyż nikt nie przyszedł spowiadać się. Poszedł do kapłana i powiedział:
- Nie mam nic do roboty w spowiedzi. Mogę porobić coś innego?

- Cóż... Teraz to chyba możesz iść na razie do domu... Musimy przygotowwać co by ci tu przygotować...

- Dziękuję. rzekł Aizen po czym wrócił do domu.

-->Slums AK

Galamird wszedł do świątyni. Niezbyt wiedział, co ma robić, więc podszedł do kapłana, który obecnie nie robił nic ważnego. Dzień dobry.

Kapłan spojrzał na niego z politowaniem.
- Witaj, witaj synu, co cię sprowadza do naszej świątyni taki szmat czasu przed mszą?

Galamird wyłapał to litościwe spojrzenie i zapytał : Czemu się tak na mnie patrzysz ?

- Nic, nic... Rzadko tutaj mówi się do kapłanów "Dzień Dobry", a częściej "Witam". Ale nie ważne, co cię tu sprowadza? - Do świątyni wbiegł jakiś mężczyzna.
- O kapłanie, mamy problem. Morze z niebem się połączyło, zawiniliśmy czymś, bogowie się gniewają!- Krzyknął i zawrócił. Kapłan spojrzał na Galamirda i powiedział:
- Chodźmy.- I poszli razem na -> Wybrzeże.